sobota, grudnia 30, 2006

niedziela, grudnia 24, 2006

wytnij sobie gwiazdke!


Zawsze w okolicach Swiat Bozego Narodzenia nachodzi mnie na robienie gwiazdek na choinke - szydelkowych, frywlitkowych, papierowych itp itd :)

Tutaj mozna sobie zrobic wirtualna gwiazdke z papieru - a potem zachowac ja na dysku lub poslac znajomym! Dobrej zabawy!
http://snowflakes.lookandfeel.com/make-a-flake.swf
Posted by Picasa

środa, grudnia 20, 2006

Mozesz przyprowadzic konia do źródła, ale nie zmusisz go żeby sie napił wody.

piątek, grudnia 15, 2006

~

Be good to yourself, cause nobody else has the power to make you happy.

czwartek, grudnia 14, 2006

Ciasto drożdżowe z owocami [z pudla]

(od mamy Damiana)

5 dkg drozdzy
1 szkl. cieplego mleka
3 cale jaja [przebic]
3 lyzki cukru
1/2 szkl. oliwy

W/w skladniki rozbeltac razem w 1 litrowym sloiku

Do pudla [3l] dac 1/2 kg maki i wlac zawartosc sloika. Dobrze wymieszac. Zamknac pudlo -> wstawic do miski z goraca woda [do ok. 3/4 pudla] -> jak urosnie - otwieramy i ruszamy palcem -> zamykamy pudlo -> znow czekamy az urosnie -> przekladamy palucham na blache -> dajemy owoce [jablka w kawalkach, rabarbar itp].

W tzw. miedzyczasie robimy posypke z 1 szkl. maki, 5 lyzek cukru, 10 dkg masla [najlepiej od razu zrobic podwojna porcje!] - zagniatamy razem. Potem posypujemy ciasto.

Pieczemy :)

Lubie to ciasto za jego prostote wykonania i za to. ze mozna sie nim niezle wybabrac :) Najbardziej lubie etap 'beltania' sloika i mieszania paluchem w pudle ;)
Prawidlowo ciasto jest bardzo puszyste, lekkie, a posypka krucha. Pychota!

Placek metrowy z owocami

(od Babci)

26 dkg mąki
26 dkg cukru
4 jaja
8 łyżek gorącej wody
10 łyżek oliwy
1 łyżka proszk do pieczenia

Ubić białka na sztywno -> dodawać po trochu cukier -> po 1 żółtku -> dodać oliwy wymieszanej z gorącą wodą -> wsypać mąkę z proszkiem -> wmieszać delikatnie łyżką -> wylać na posmarowany tłuszczem papier -> truskawki obtoczyć w mące i delikatnie kłasć po górze.
Pieczemy az do zarumienienia sie gory. Sprawdzamy wykalaczką. Po ostygnieciu posypujemy cukrem pudrem.

Zamiast truskawek mozna dac jagody, jablka w kawalkach, albo inne owoce :)

Ciasto jest ekspresowe w wykonaniu i zawsze wychodzi :) Zeby psyspieszyc proces mozna dodac wszystkie zoltka na jeden raz, a wody nie mieszac z oliwa, tylko wlac jedno po drugim odmierzajac lyzka. Czas robienia ciasta ok. 15 min. Czas pieczenia 35-40min. Czas jedzenia - 1h/4os. :)

Wg tego przepisu mozna tez upiec babke - jak juz mamy gotowe ciasto rozdzielamy je na 2 nierowne czesci. Mniejsza z nich mieszamy z kakao. Najpierw wylewamy 'jasne' ciasto do formy [najlepiej keksowka], a potem wzdluz formy, po srodku lejemy 'ciemne'.

niedziela, grudnia 10, 2006

czwartek, listopada 30, 2006

piątek, listopada 24, 2006

Jesienna melancholia vol. 4

Pamięć

Pod mostami naszych słów
i w pożądań mrocznych bramach,
na podwórkach czułych chwil,
miedzy snem a deja vu;

gdzie losu żart i nagły dramat,
"na każdym progu ciągle drżybproporzec pamięci" -

tu gdzie mnie nie ma świat umiera
i o litość blaga każde drzewo kamień książka rym
tu gdzie mnie nie ma jest ponury wietrzny wieczór
ulicami snuje się trujący dym

tu gdzie mnie nie ma nie ma też nadziei
na najmniejszy pozytywny obrót moich spraw
tu gdzie nie mnie nie ma nic w ogóle nie ma
prócz pamięci mej mizernych papierowych raf

Na milczenia zimnym dnie,
w słodkim cyjanku papierosa,
na powierzchni morza głupstw
i pod wodą przykrych snów;

gdzie dziecka śmiech i śmierci kosa,
"na każdym progu zadrży znów proporzec pamięci" -

tu gdzie mnie nie ma....

Pod mostami naszych słów
i w pożądań mrocznych bramach...

( muzyka Grzegorz Turnau, słowa Grzegorz Turnau )

poniedziałek, listopada 13, 2006

Przez szybe

I znow A4. Zza drzew niesmialo wychyna "trojka" :) Posted by Picasa

sobota, listopada 11, 2006

Jesienna melancholia vol. 3

Spleen II

Kiedy niebo, jak ciężka z ołowiu pokrywa,
Miażdży umysł złej nudzie wydany na łup,
Gdy spoza chmur zasłony szare światło spływa,
Światło dnia smutniejszego niźli nocy grób;

Kiedy ziemia w wilgotne zmienia się więzienie,
Skąd ucieka nadzieja, ten płochliwy stwór,
Jak nietoperz, gdy głową tłukąc o sklepienie,
Rozbija się bezradnie o spleśniały mur;

Gdy deszcz robi ze świata olbrzymi kryminał
I kraty naśladują gęstwę wodnych smug,
I w mym mózgu swe lepkie sieci porozpinał
Lud oślizgłych pająków - najwstrętniejszy wróg;

Dzwony nagle z wściekłością dziką się rozdzwonią,
Śląc do nieba rozpaczą szalejący głos
Jak duchy potępieńców, co od światła stronią
I nocami się skarżą na swój straszny los.

A w duszy mej pogrzeby bez orkiestr się wloką,
W martwej ciszy - nadziei tylko słychać jęk,
Na łbie zaś mym schylonym, w triumfie wysoko,
Czarny sztandar zatyka groźny tyran - Lęk."

Charles Pierre Baudelaire

Mózg kobiety

Mózg kobiety

niedziela, listopada 05, 2006

Jesienna melancholia vol. 2

Deszcz jesienny


O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...


Wieczornych snów mary powiewne, dziewicze
Na próżno czekały na słońca oblicze...
W dal poszły przez chmurną pustynię piaszczystą,
W dal ciemną bezkresną, w dal szarą i mglistą...
Odziane w łachmany szat czarnej żałoby
Szukają ustronia na ciche swe groby,
A smutek cień kładzie na licu ich młodem...
Powolnym i długim wśród dżdżu korowodem
W dal idą na smutek i życie tułacze,
A z oczu im lecą łzy... Rozpacz tak płacze...


To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...


Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Ktoś umarł... Kto? Próżno w pamięci swej grzebię...
Ktoś drogi... wszak byłem na jakimś pogrzebie...
Tak... Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło.
Ktoś chciał mnie ukochać, lecz serce mu pękło,
Gdy poznał, że we mnie skrę roztlić chce próżno...
Zmarł nędzarz, nim ludzie go wsparli jałmużną...
Gdzieś pożar spopielił zagrodę wieśniaczą...
Spaliły się dzieci... Jak ludzie w krąg płaczą...


To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...


Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie
I zmienił go w straszną, okropną pustelnię...
Z ponurym, na piersi zwieszonym szedł czołem
I kwiaty kwitnące przysypał popiołem,
Trawniki zarzucił bryłami kamienia
I posiał szał trwogi i śmierć przerażenia...
Aż strwożon swym dziełem, brzemieniem ołowiu
Położył się na tym kamiennym pustkowiu,
By w piersi łkające przytłumić rozpacze
I smutków potwornych płomienne łzy płacze...


To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...

Leopold Staff

sobota, listopada 04, 2006

środa, listopada 01, 2006

sobota, października 28, 2006

Bransoletka z koralem.

 Posted by Picasa

Dla milosnikow Bieszczad

Bieszczady z lotu ptaka. Cudne zdjecia.

World Press Photo 2006

w Katowicach - jak zawsze na placu Sejmu slaskiego. Moze dam rade sie wybrac w tym roku...


Gazeta Studencka - World Press Photo 2006 - Kultura >

środa, października 25, 2006

Jesienna melancholia vol. 1

Z "ZAMYŚLENI" (II)

Melancholia, tęsknota, smutek, zniechęcenie
Są treścią mojej duszy... Z skrzydły złamanemi
Myśl ma, zamiast powietrzne przerzynać bezdenie,
Włóczy się jak zbarczone żurawie po ziemi.

Cóż, że zrywa się czasem i wzlatuje w górę
Z smutnym krzykiem tęsknoty do sfer, kędy słońce,
Nieśćmione wyziewami ziemi, jasno gore
I gdzie szumią obłoki z wiatrami lecące?...

Złamane skrzydła lecieć nie zdołają długo,
Myśl spada i pierś rani o głazów krawędzie,
I znów wlecze się, znacząc krwi czerwoną strugą
Ślady swej ziemskiej drogi - i tak zawsze będzie.

Kazimierz Przerwa-Tetmajer

niedziela, października 22, 2006

wtorek, października 17, 2006